Lost in Tuscany
Wyjazd do Toskanii był dla nas pod wieloma względami wyjątkowy. Przede wszystkim dlatego, że pojechaliśmy tam samochodem, bez konkretnego planu, bez zabukowanego noclegu czy zorganizowanej wycieczki. Uznaliśmy, że jedziemy do Toskani, a potem jakoś wszystko samo się ułoży. Rozglądając się po małych miasteczkach wybraliśmy jedno, które wydawało nam się bardzo ciekawe, na wzgórzu, słynące z dorocznych festiwali trufli- San Miniato. Poza sezonem pozostawało puste, mimo zabytkowej starówki oraz pięknych widoków ze wzgórza. Następnie przenieśliśmy się na wschód, do średniowiecznej wioski Ponte Alla Piera, gdzie już kompletnie nie było żywej duszy.
Toskania pomimo tego, że jest bardzo popularnym miejscem wakacyjnym, zaskoczyła nas przyjemnym spokojem i poczuciem prywatności. Za to nie zaskoczyło nas, ale bardzo ucieszyło słońce każdego dnia. Niekończące się pola słoneczników, pyszna kawka za grosze i wspaniała roślinność, bogata w kolory i zapachy.
Wszystkie zdjęcia wykonane są analogowym aparatem Nikon FM2.